Nasze małe radości książkowe. Zebrane razem, ponieważ kupione w jednym miejscu i z jednego wydawnictwa.
Zacznę od książek najmniejszych i przeznaczonych dla najmłodszych :) Alinki mamy trzy. Są niepozorne a słodkie niezwykle. Małe kartonowe książeczki, które składają się w harmonijkę... dość nietypowe rozwiązanie na książkę, ale dzięki temu można ją postawić i najmłodsi (ci którzy jeszcze samodzielnie nie przemieszczają się) mogą wpatrywać się w urokliwość Alinkowych przygód :) Sprytne, prawda?
"Alinka. Deszczyk sobie kap, kap, kropi", "Alinka. Rosną w lesie muchomory", "Alinka. Pomidory, jabłka, dżemy". Tytuły mówią wszystko o ich zawartości. Alinki słów kilka o deszczu, o pomidorach, jabłkach, dżemach oraz o leśnych muchomorach.
Wyraziste, przejrzyste, skupiające na sobie uwagę najmłodszych ilustracje oraz kilka słów (dosłownie kilka) opisu... tak właśnie urzeka Alinka :)
Kolejne dwie pozycje to książki z ilustracjami Roberta Romanowicza... my bardzo lubimy wszelkie ilustracje pana Roberta.
"Rymowane cyferki" a w nich i cyferki i rymowanki i karaluchy i parówki i banany... i nie tylko, a wszystko pięknie zilustrowane niezwykle bajkową kreską, wspomnianego już Roberta.
"Mali opowiadacze" pozycja która daje pole do popisu osobie czytającej. A to dla tego, że do czytania jest niewiele, za to do wymyślenia opowieści masa przestrzeni. Pomocą w stworzeniu opowieści służą piękne ilustracje, oraz trzy krótkie wskazówki, które znajdują się przy każdej ilustracji. Nie pozostaje nic innego jak tylko opowiadać i opowiadać :)
Ostania, największa, i przeznaczona dla trochę starszych dzieci "Ziuzia". Ja przepadam za Ziuzią, Iga również i choć Iga wiekowo dopiero 2,5 letnia, to opowieść "Ziuzia idzie spać" lubi bardzo i czytamy często. Pozostałe historie również są ciekawe, jednak umiłowanie sobie pierwszej historyjki jest na tyle silne, że w pozostałe przygody rzadko się zapuszczamy.
Co ważne, książka zawiera ilustracje Roberta Romanowicza :)
BAWIMY SIĘ!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz