Czas sprawdzić czy wszystko w "Anatomii farmy" jest prawdą i czy nasza "farma" jest zgodna z książkowym obrazem. Odwiedziłyśmy jedno z naszych ulubionych miejsc spacerowych.
Mamy w zasięgu spacerowania miejsce farmopodobne :) i chadzamy tam często, ponieważ możemy spotkać to co lubimy bardzo czyli: konie, kozy, kury, koty, krowy, króliki, traktory, wozy...
Na dzisiejszą wizytę zabrałyśmy ze sobą istną encyklopedię o życiu na farmie. Informacje zawarte w książce przydały się do tego, aby na nasze miejsce spacerowe spojrzeć troszkę inaczej... bardziej profesjonalnie. Niezwykle miło jest popatrzeć na piękne zwierzęta a następnie dowiedzieć się o nich troszkę więcej wertując książkę. Więc wiemy jak wygląda kurnik nie tylko z zewnątrz, ale i w środku, że kury siedzą na grzędach, że mają różne rodzaje grzebieni, wiemy jakie rasy kur widziałyśmy, a to wszystko dzięki "Anatomii farmy". Nawet kawał żelastwa który leżał na polu okazał się kultywatorem :) Dziękujemy książce za informację.
Pierwsze do obejrzenia były ukochane kury. Dziewczyny podjęły próbę nakarmienia kur kamieniami. |
Cudowne, puchate króliki :) |
To coś co okazało się kultywatorem :) |
Widok kóz wywołał u Igi nieodpartą chęć przedarcia się do nich w celu pogłaskania :) |
Utrwalanie wiedzy :) |
Chwila gapienia się na łabędzia... i do domu |
Wyprawa z książką była udana. Nasza farma jest prawdziwa a książka okazała się bardzo pomocna. Polecamy takie wyjścia.
BAWIMY SIĘ!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz